Meble dla Dziewczynki na Allegro.pl - Zróżnicowany zbiór ofert, najlepsze ceny i promocje. Wejdź i znajdź to, czego szukasz! Zobacz 7 odpowiedzi na pytanie: Jak zaciagnac dziewczyne do łózka? Uwaga! Ta strona zawiera treści przeznaczone tylko dla dorosłych. Jeśli nie masz ukończonych 18 lat, nie powinieneś jej oglądać. 849, 00 zł. 181,04 zł x 5 rat. z. sprawdź. 918,00 zł z dostawą. Produkt: Łóżko Happy Babies Happy 90 x 200 cm wenge. dostawa za 12 dni. dodaj do koszyka. Firma. vEl9kr. Pokój dziecięcy Czytanie 9 minOpublikowane Przez Punkty artykuły ZaletyWymagania dotyczące materiałówUżyj we wnętrzuDodatkowe elementy Pokój dziecięcy to nie tylko sypialnia, to także strefa dla gier i ciekawych działań. Dlatego bardzo ważne jest nie tylko piękne i wysokie jakość, układają podłogę ścianami, ale także nabywać oryginalne meble. Najlepszym rozwiązaniem dla dziewczyny może być maszyna torby, która będzie jednocześnie przytulna śpi, a elementem aktywnych gier. Zalety Wielu wierzy, że samochody ściąga są bardziej odpowiednie dla chłopców, jednak jako programy praktyczne, młode puschits je nie mniej. Zalety takiego modelu. W istocie taka maszyna jest dużą zabawką, w której można przewrócić ulubione pluszowe bestie. Takie meble są dosłownie stworzone do ekscytujących gier odgrywania i tematycznych – wszystkie dziewczyny uwielbiają grać taksówką, podróżą, na zakupy. Nawiasem mówiąc, taka rozrywka jest dobrze rozwijająca socjalizację, wyobraźnię przestrzenną i przemówieniem. Samochody baletochinowe, a także dwupiętrowe wagony, mogą być używane jako mały wspaniały dom, w którym można pozostać w samotności. Nie jest tajemnicą, że dziecko, jak dorosły, okresowo chce być sam ze sobą, aby uspokoić się, spotykać się z myślami i pomyśl o nowych ciekawych pomysłach na gry. Jest to całkowicie normalne pragnienie, co jest ważne dla rozwoju psychologicznego małego człowieka. Maszyna do łóżka jest bardzo dobrze nadaje się do gier w zespole. Jeśli dziewczyny przyjdą odwiedzić dziecko, możesz wymyślić wspólne gry i ucieleśniać je z oryginalnym łóżkiem. Ponadto ten temat wnętrza niezmiennie powoduje podziw, a tym samym zwiększa poczucie własnej wartości młodej księżniczki. Wraz z prawym podejściem do maszyny jest łatwe do zorganizowania gier intelektualnych edukacyjnych, na przykład, pojawiają się ekscytującą podróż, podczas której przedstawisz dziecko z różnymi krajami, zwierzętami i roślinami. Taka podróż może nawet być rodziną – mama pasuje do łóżeczka i najstarszego brata. W takim maszynie do pisania jest bardzo komfortowo spać, dzieci po prostu zamykają oczy i zaczynają fantazjować, prezentując romantyczną wycieczkę nad nocnym miastem na świeżym powietrzu, a stopniowo zasypiaj. Jeśli odpady rytuały są prawidłowo pokonać, z problemu długich kłaść, będziesz gwarantowany, że będziesz zachwycony. Wymagania dotyczące materiałów Wszelkie meble dziecięce muszą spełniać niezbędne standardy sanitarne i wymagania bezpieczeństwa, a maszyna do łóżka nie jest wyjątkiem. Najczęściej do produkcji takich mebli należy użyć następujących rodzajów materiałów. Płytka wiórowa – Łóżka z płyt wiórowych z drukowaniem zdjęć. Są bardzo stylowe, atrakcyjne i spadają jednak do smaku każdego dzieciaka, ten materiał jest krótkotrwały. Co więcej, praca z płytami wiórowymi zakłada stosowanie żywic formaldehydu, który nie może mieć najkorzystniejszego wpływu na ciało dziecka podczas odparowania. Lekarze nie zalecają zakupu mebli z płyty wiórowej w pokoju dziecięcego, chociaż takie łóżko można uznać za opcję tymczasową. Ledp – na jego właściwościach operacyjnych przekracza prostą płytę wiórową dzięki laminowaniu. Takie przetwarzanie sprawia, że ​​meble bardziej odporne na wilgotność i uszkodzenia mechaniczne, istnieją jednak również żywice toksyczne w ramach takich płyt. Mdf – Dobra opcja o optymalnym stosunku ceny do ceny. MDF charakteryzuje się odpornością na wilgoć i zużycie, tylko naturalne, przyjazne dla środowiska materiały są wykorzystywane w produkcji, a ponadto materiał pozwala tworzyć modele szopek najciekawszych i niezwykłych form. Plastikowy – Jest to jeden z najpopularniejszych materiałów do łóżek maszynowych. Jest trwały, odporny na wilgoć i absolutnie bezpieczny. Modele kopalni z najbardziej prawdziwych pojazdów są często reprodukowane z tworzywa sztucznego. Drewno – naturalny zestaw sosny, dębu i brzozy jest najlepszym wyborem, ponieważ materiały te nie tracą swoich właściwości fizyko-technicznych podczas przetwarzania. Jednak przy zakupie łóżeczka ważne jest, aby zwrócić szczególną uwagę na jakość obróbki powierzchni, aby upewnić się, że nie ma suczki i szorstkości. W niektórych przypadkach stosuje się kombinację kilku materiałów, na przykład, obudowa jest wykonywana z LDSP, a koła wykonane są z nieszkodliwego plastiku. Oprócz materiału należy zwrócić uwagę na formularz: Staraj się unikać ostrych narożników, a także dają preferencji modeli z zasadami ortopedycznymi. Oddzielna uwaga na zakup właściwego materaca – tylko w tym przypadku możesz być pewien, że system kości prawidłowo rozwija. Użyj we wnętrzu Samochód łóżko idealnie pasuje do stylowych wnętrz tematycznych, którzy lubią każdą młodą wróżkę. Zazwyczaj pokój dziecięcy na dziewczynę jest sporządzony w delikatnych różowych kolorach, obrazy księżniczek i wspaniałe pałace przeważają tutaj. W tym przypadku typ maszyny jest lepszy do uzupełnienia Baldakhina, sprawi, że pokój bardziej romantyczny i powietrzny. Niegrzeczne dziewczyny preferują gry sportowe i aktywne, warto kupować łóżeczko w formie samochodu wyścigowego. Ale możesz kupić absolutnie każdy rodzaj podróży: na przykład wszystko zależy tylko na ogólnym projekcie pokoju dziecięcych, na przykład będzie bardzo interesujący, aby spojrzeć maszynę w skandynawskim stylu wnętrza. Bardzo młode babes będą musiały duszić łóżeczko z drukowaniem fotograficznym, przedstawiające bohaterów ulubionych bajków i bajek. Projektowanie naturalnej tablicy drzewa będzie harmonijnie wyglądać w klasycznych wnętrzach, ale na pomieszczenia pokoju dziecięcego urządzone w stylu minimalizmu, CHIBBLE z MDF będą odpowiednie. Niewielkie rady: Jeśli chcesz całkowicie wytrzymać wnętrze w żądanym stylu, a następnie dbać o zakup odpowiedniej pościeli – wszelkiego rodzaju narzuty i ozdobne poduszki, wnęki i zasłony mogą kompetentnie wyrażać akcenty i tworzyć idealne zdjęcie. Dodatkowe elementy Zakup łóżka dla dziewczyny, zwracaj szczególną uwagę na skupienie się na różnych Dodatkowe elementy, które nie tylko bawią dziecko i pozwalają na łóżko do zamykania łóżka w prawdziwe centrum strefy gry, ale także ułatwić korzystanie z mebli w życiu codziennym. Dość często takie maszyny są wyposażone w podświetlenie, które mogą oświetlić pokój w nocy. Nie jest tajemnicą, że dzieci często boją się ciemności i nocą proszeni są o włączenie lampy. Zwykle w łóżeczkach światło przechodzi z reflektorów poniżej, więc w ogóle nie uniemożliwia wygodnym śpiącego dziecka. W tym przypadku są modele, w których lusterka boczne świecą, w tym przypadku dziewczyna może czytać przed snem, wlać lub grać. Młodzi modni mężczyźni prawdopodobnie spadną do smaku lusterko wstecznego, dziewczyny są owinięte w prawo na łóżko i zorganizują ubieranie się z takich lędierek do ulubionych lalek. Dość często w maszynach zamknął skrzynki podkolanowe. Będą najlepszym miejscem do przechowywania pościeli i małych zabawek. Niektóre szopki uzupełniają kierownicę, takie atrybuty dają duży realistyczny łóżeczko i nadają się do ciekawych gier odgrywania ról. Koła najczęściej robią jednak stacjonarne, niektórzy producenci oferują obracające się opcje, które powodują burzę rozkoszącej dzieci, zwłaszcza jeśli ich ruchy towarzyszy efekty dźwiękowe i lekkie. Wśród łóżeczek oddzielnie maszyny lub modele w postaci tramwajów są rozdzielone – optymalne opcje dla sióstr. Łóżeczka w formie maszyn zamieniają dziewczyny w prawdziwe wakacje, ponieważ po zakupie takich mebli, ekscytujących przygody i podróże towarzyszą dziecku nie tylko w ciągu dnia, ale także w nocy. O tym, jak zrobić łóżko w formie samochodu, zobacz następujący film. fot. fot. Piszemy o seksie, ale nie chcemy mówić o pozycjach, które dają satysfakcję. Nie znajdziesz tu żadnych technicznych instrukcji, bo nie w nich kryje się tajemnica udanego życia intymnego. Seks jest w głowie. To cała pajęczyna, utkana z naszych głębokich potrzeb, uczuć, tęsknot. fot. Kobieca seksualność, wbrew pozorom, znacznie bardziej niż męska opiera się na narcyzmie. Brak ochoty na seks niekoniecznie oznacza więc kłopoty z temperamentem. Ba, w przypadku kobiet nie ma sensu mówić o niskim czy wysokim poziomie libido, ale o jego bardzo różnych postaciach. Kobiece pożądanie bywa wybredne, jest wyrafinowane i subtelne. Kobieta nie pragnie pięknego, nagiego męskiego ciała. Chce męskiej duszy. Potrzebuje podziwiać tego, kto zdejmuje z niej koronkową bieliznę i dotyka jej ciała. Ale przede wszystkim chce zachwytu w oczach mężczyzny. Lubi się w nich przeglądać. Bo tym, co żywi kobiecą namiętność, jest jego pożądanie. Świadomość, a najlepiej pewność, że on chce jej, i tylko jej. Tego wymaga jej psychika, by w sypialni kobieta zamieniała się w boginię zmysłów. By brała i dawała rozkosz. fot. Wyrafinowane i narcystyczne. Takie jest kobiece pożądanie. Chce zachwytu, wtedy rozkwita Potrzebujemy historii. Opowieści o tym, jak się spotkali na peronie. Ona z kubkiem kawy w dłoni biegnie do pociągu. Jedzie do narzeczonego, który czeka na nią z pierścionkiem zaręczynowym. On pędzi na spotkanie biznesowe, na którym ma szanse zrobić interes życia. Wpadają na siebie. Ona wylewa kawę na jego koszulę. Czerwieni się i zaczyna przepraszać. On macha ręką: „Nie szkodzi”. Gdy ona odchodzi, on stoi jak zaczarowany. Patrzy, jak kobieta z kręconymi włosami i pustym kubkiem po kawie znika w pociągu. W ostatniej chwili wskakuje do wagonu. Ona zamyślona spoglądała za okno. Nagle czuje na sobie czyjś wzrok. Jego wzrok. Spogląda na niego. Patrzą sobie w oczy jak zahipnotyzowani. Wszystko inne przestaje się liczyć. Wysiadają na pierwszej stacji. Wynajmują pokój w hotelu. Kochają się całą noc. Liczy się tylko ich namiętność. Banalna historia jak z harlequina lub komedii romantycznej? – Nie szkodzi – twierdzi prof. Stephanie Sanders z Instytutu Kinseya. – Z badań wynika, że na kobiety działają najlepiej filmy erotyczne, które mają jakąś historię i pokazują jakiś rodzaj więzi, która istnieje między kochankami. Co, być może, wynika z tego, że kobiece dusza i ciało potrzebują bliskości. Poczucia, że możemy zaufać mężczyźnie, który zdejmuje z nas sukienkę, pończochy i koronkową bieliznę. Poczucia, że nagie jesteśmy przy nim bezpieczne i wyjątkowe. fot. Kobieca namiętność żywi się męskim pożądaniem. Poczuciem, że on chce jej. I tylko jej Dla kobiety szczególnie ważna jest świadomość, że w oczach mężczyzny staje się szczególna. Jedyna. Najważniejsza. – Przez lata panował pogląd, iż kobiece libido znacznie silniej niż męskie związane jest z miłością i przywiązaniem do partnera – twierdzą amerykańskie psycholożki Ester Perel i Marta Meana. – Tymczasem z naszych badań wynika, że szczególnie podniecające dla kobiety jest wyobrażanie sobie, iż mężczyzna pragnie jej jak niczego innego na świecie. Ba, nie może się oprzeć pożądaniu, jakie do niej czuje. Gdy kobieta w swoich fantazjach wyobraża sobie, że jest naga lub seksownie ubrana, tak naprawdę widzi siebie oczami mężczyzny. Tego, który na nią patrzy wzrokiem pełnym pożądania. Zachwyca się jej twarzą, gładką skórą, krągłościami. Tym, jak ona się uśmiecha, odgarnia włosy z czoła, porusza. – Chęć bycia przedmiotem męskiego pożądania wiąże się z tym, że tak naprawdę kobieca seksualność jest głęboko narcystyczna i autoerotyczna – dodaje dr Flavio Gikovate, brazylijski filozof i psychoterapeuta. – Powszechnie się uważa, iż kobieta chce być piękna dla mężczyzny. Po to, by wzbudzać jego zainteresowanie i pożądanie. Ale kobiece motywy związane z pielęgnowaniem oraz pokazywaniem swojego ciała są bardziej skomplikowane. Większość kobiet osiąga satysfakcję seksualną dopiero wtedy, gdy czuje, że ich ciało jest obiektem męskiego pragnienia. To tak, jakby ich seksualność żywiła się pożądaniem widzianym w męskich oczach. Dlatego można mówić o braku symetrii między seksualnością kobiecą i męską. Dla mężczyzny widok nagiego kobiecego ciała jest wystarczająco podniecający. Dla kobiety sam widok nawet najpiękniejszego męskiego ciała to za mało. Ważne jest, czy on wzbudza w niej podziw. Tym, jakim jest facetem, co robi . Ale tak naprawdę najbardziej podniecające dla niej jest, że to jej ciało go podnieca. – Bo podstawą seksualnych pragnień kobiety jest bycie obiektem pragnienia mężczyzny – twierdzi Gikovate. – Można powiedzieć, że kobieta podnieca się swoim własnym ciałem, widzianym w lustrze męskiego spojrzenia. Przeglądanie się w jego oczach syci jej narcyzm i pobudza ciało. fot. Nasze pożądanie jest fazowe, zwiększa się i maleje. Ma swoje kaprysy Trzeba pamiętać, że kobiece libido to delikatna rzecz. Tak jak kobieta, ma swoje humory i nastroje. Łatwo je spłoszyć lub zmrozić. Nie dostrzegać lub źle zrozumieć. – W klasycznej seksuologii, wymyślonej przez mężczyzn, za normę uznaje się, że pożądanie po prostu jest – mówi w książce „Seks na wysokich obcasach” polska seksuolożka, dr Alicja Długołęcka. – Może być słabsze lub mocniejsze. Jeśli go nie ma, to jest to patologia. Jeśli więc u kobiety zdiagnozuje się obniżony poziom popędu w ujęciu klasycznym, powinna się leczyć. A z kobiecej perspektywy pożądanie jest fazowe. Już w starożytnych pismach indyjskich i egipskich opisywano, że pożądanie kobiety jest podporządkowane cyklom księżycowym. Przypływa i odpływa. Po zakończeniu miesiączki rośnie do owulacji, potem maleje. Poza tym nasze seksualne osobowości różnią się tak samo, jak cechy charakteru i wyglądu. Nie widzimy nic dziwnego w tym, że ludzie różnią się wzrostem, kolorem oczu, inteligencją, zainteresowaniami. Czasami są zmęczeni, czasami smutni, a innym razem weseli. Jeśli jednak chodzi o seks, uważamy, że wszyscy powinniśmy mieć taki sam potencjał i potrzeby. Cały czas. Przez całą dobę. A przecież nasze życie się zmienia, my się zmieniamy. To samo odnosi się do naszego temperamentu. Nie jest dany raz na zawsze. Zmienia się tak, jak zmienia się nasze życie i my sami. Wystarczy mu się przyjrzeć, by zaakceptować własny sposób na osiąganie przyjemności i zastanowić się, co zrobić, by rozkwitnąć seksualnie. By łóżko było czymś, co naprawdę nas zbliża do siebie i buduje wyjątkową więź. fot. Adobe Stock Życie można sobie poukładać w pojedynkę. Z takim przekonaniem żyłam przez 15 lat. Było to przekonanie zbudowane na rozczarowaniu drugim człowiekiem, na rozczarowaniu związkiem. Za mąż wyszłam bardzo szybko, bo miałam wtedy tylko 20 lat. Jeszcze na studiach poznałam fajnego chłopaka, z którym szybko połączyła mnie namiętność i szalona, spontaniczna miłość. Doszliśmy do wniosku, że nie ma co czekać i trzeba się żenić. Chciałam z nim zamieszkać i spędzić z nim resztę życia. Gdy teraz wspominam tamte czasy, to chce mi się śmiać, ale wtedy, w wieku 20 lat, byłam inną kobietą, a w zasadzie jeszcze dziewczyną. Tamta dziewczyna wyszła za swojego ukochanego i przez 5 lat mieszkała z nim po akademikach i stancjach. Kochała się, kłóciła, rozstawała, wracała, godziła, płakała, śmiała, krzyczała. To była gonitwa emocji, która jednak nie wzmocniła nas jako pary. Rozstaliśmy się równie absurdalnie i pochopnie, jak się związaliśmy. Jego rodzice widzieli, że nasz związek nie zmierza ku niczemu dobremu i specjalnie kupili na koniec studiów wycieczkę zagraniczną tylko dla niego. Wtedy byłam wściekła, ale dziś nie mam do nich żalu Nie mam też żalu do niego, że pojechał sam. Dzięki temu zobaczyłam, w co się wpakowałam i bez żalu przystałam na rozwód. Odpuściliśmy oboje. Ja dlatego, że przejrzałam na oczy, a on – że na tym wyjeździe poznał miłość swojego życia. Właśnie wtedy zdecydowałam, że już drugi raz nie wyjdę za mąż, z nikim już nie zamieszkam ani w ogóle nie będę się wiązać. Zamierzałam być od tego czasu sama, bo to najlepsze rozwiązanie dla osoby silnej psychicznie, która nie potrzebuje codziennej obecności drugiego człowieka. W całym tym moim planie był tylko jeden szkopuł. Nie jestem zakonnicą, potrzebuję seksu. Na szczęście nie żyjemy w średniowieczu i kiedy kobieta zechce, to może. Zdarzały mi się więc liczne erotyczne przygody. Nawet fajnie było tak sprawdzać kolejnych partnerów. Porównywać, oceniać, dawać się zaskakiwać, odkrywać prawdziwe talenty. Ale i taka metoda na pożycie była obarczona wadami… Nigdy nie wiedziałam, na kogo trafię i dosyć często wszystko kończyło się spektakularną klapą. Albo facet był zbyt skupiony na sobie, albo sprawa kończyła się po zaledwie kilku minutach, albo mój kochanek zapominał o grze wstępnej. No i do tego wszystkiego dochodziły jeszcze te okropne poranki. Krępujące, dziwne, zawstydzające. Niektórzy panowie chyłkiem się wymykali, inni zaś szukali czułości i robili podchody z nadzieją, że mogą liczyć na coś więcej. Tak czy inaczej – koszmar. Nie ukrywam, seks zawsze był dla mnie ważny. Skoro zrezygnowałam z miłości, to chciałam, żeby chociaż on dawał mi satysfakcję z bliskości z drugim człowiekiem. Te rozczarowania zaczęły mnie po kilku latach męczyć. Dlatego bardzo się cieszyłam, gdy w końcu znalazłam Roberta. Facet bez pretensji. Idealny do łóżka. Czysty seks. Poznałam go w Warszawie, na szkoleniu, na które wysłała mnie moja firma. Jestem główną księgową w korporacji, dzięki czemu sporo zarabiam, co pozwala mi na niezależność. Sporo też pracuję i wciąż się doszkalam. Jednak na ten kurs na początku lata wyjątkowo nie chciało mi się jechać. Zebrałam się tylko dlatego, że musiałam. Roberta zauważyłam od razu Nie dlatego, że był jakoś specjalnie przystojny. Był przede wszystkim bardzo wysoki, a ja to u mężczyzn lubię. Miał ponad metr dziewięćdziesiąt i szczupłą sylwetkę. Wyglądał mi na sympatycznego faceta. Chemia pojawiła się od razu. Zerkaliśmy na siebie co chwilę i trudno nam było skupić się na tym, co mówiła prowadząca. Na przerwie okazało się, że Robertowi nie brakuje też pewności siebie. Podszedł do mnie, jak tylko wyszłam zapalić. – Mogę jednego? – spytał. Podałam mu paczkę, a on wyciągnął papierosa. Jednak kiedy podsunęłam zapalniczkę, żeby mu go zapalić, zamachał śmiesznie rękami i zawołał: – Nie, dziękuję, nie palę! – To po co to panu? – zdziwiłam się, wskazując na papierosa z mojej paczki, którego nadal trzymał w ręce. – A, chciałem jakoś zagadać. Robert jestem – skłonił się i zaczekał, aż wyciągnę do niego rękę. – Ewa – zaśmiałam się z podstępu. Uścisk miał mocny i pewny. Podobał mi się. Czułam, że coś z tego będzie. Najpierw gadaliśmy o sprawach zawodowych. I wcale nie było nudno, bo on cały czas sobie żartował. Wygłupiał się i flirtował ze mną. Najpierw śmiał się, że mam zdecydowanie za gładką twarz jak na szefową i muszę popracować nad lwią zmarszczką, bo doda mi autorytetu. Potem żartował z siebie, że wzięli go na szefa, bo wystaje ponad biurko i z daleka widzi, czy ktoś zamiast papierów nie ma na blacie gazety. W końcu wymyślił, że powinniśmy iść na randkę, ale najpierw wypadałoby się wymienić CV i listami motywacyjnymi. I właśnie od tego żartu o randce się zaczęło. Bo pośmialiśmy się, a potem on naprawdę zaprosił mnie na kolację. Do końca szkolenia siedziałam i uśmiechałam się do niego, a potem umówiliśmy się na wieczór. Wtedy oboje zagraliśmy w otwarte karty. Okazało się, że Robert pasuje do mnie idealnie W tym sensie, że on też się na kimś zawiódł i również szukał niezależności. Jego historia wyglądała nieco inaczej niż moja, bo nie było w niej małżeństwa, za to było długoletnie narzeczeństwo z okrutną zdradą na końcu. Jego ukochana, niejaka Jolka, tak jak on pochodziła z małej miejscowości. Tam się poznali, tam się szybko zaręczyli i oboje wyjechali do dużego miasta, żeby się dorobić. – Nie dogadaliśmy się tylko co do sposobu na dorabianie się. Ja harowałem od rana do wieczora, a ona… No cóż. Ona polowała na tego jedynego. I bogatego, co warto zaznaczyć. W końcu jej się udało. Sam jej pomogłem, bo zaczęła kręcić z moim szefem. Tym sposobem straciłem nie tylko dziewczynę, ale i pierwszą pracę. – Zwolniłeś się? – spytałam. – Nie, on mnie zwolnił, zanim dowiedziałem się o ich romansie. Nie chciał chyba, żebym mu w firmie zrobił skandal. – O matko, ale okrucieństwo! – No. Ale to nie szef był okrutny. Wiesz, to przecież obcy człowiek – wzruszył ramionami. – Jolka nie była obca… – Musiałeś bardzo to przeżyć – spojrzałam na niego ze współczuciem. – Owszem. Ale dziś nie żałuję. Lepiej, że przejrzałem na oczy tak wcześnie, bo dzięki temu mogę żyć pełnią życia. Sama wiesz, nic tak nie smakuje jak niezależność. – Racja – przytaknęłam. – Ja wierzę w to, co człowiek sam sobie wypracuje. Nagle Robert spojrzał na mnie w taki sposób, że aż się zaczerwieniłam. – A ja wierzę w popędy – powiedział, patrząc mi prosto w oczy. – To one nami kierują. Chciwość, pożądanie, pragnienie władzy. To są nasze motywacje. I nie ma co się na to oburzać. Takie jest życie. Trzeba się przystosować – stwierdził pogodnie. – Właśnie, pożądanie… – westchnęłam. – Mogę zadać niedyskretne pytanie? – Jasne, śmiało – uśmiechnął się, jakby dobrze wiedział, do czego zmierzam. – Jak sobie radzisz z seksem? No wiesz, nie jest łatwo sobie kogoś znaleźć… – Nie jest też trudno! – zaśmiał się gromko. – Ale prawda, żeby to miało ręce i nogi, to rzadko się udaje. Są tacy, co płacą… – A ty… – zawiesiłam głos. – Nie, nie – zaprzeczył szybko. – Poznaję dziewczyny, kobiety. No wiesz… Na przykład właśnie poznałem ciebie – powiedział to z taką śmiałością i takim żarem w oczach, że aż mnie przeszył dreszcz. Tamtego wieczoru poszliśmy do łóżka pierwszy raz Seks z Robertem bardzo mi się podobał. Wszystko było jak trzeba i nawet poranek nie należał do najgorszych. Może dlatego, że oboje wiedzieliśmy, czego od siebie oczekujemy. Nie czułości, deklaracji, tylko zwykłej przyjemności i zabawy. Było więc – przede wszystkim dzięki jego poczuciu humoru – zabawnie i wesoło. Drugiego dnia szkolenia po zajęciach poszliśmy na obiad, pogadaliśmy chwilę i już mieliśmy się rozjeżdżać, ale doszliśmy do wniosku, że skoro ja mieszkam nad morzem, a on w górach, i pewnie się już nie zobaczymy, to może by tak jeszcze raz... I znów wylądowaliśmy w łóżku. Potem rozstaliśmy się i każde pojechało w swoją stronę. Wkrótce jednak okazało się, że brakuje mi Roberta. Nie w sensie uczuciowym. Po dwóch tygodniach zaczęło mi zwyczajnie brakować seksu. Zadzwoniłam więc do niego i wyłożyłam kawę na ławę. Powiedziałam, że proponuję układ, w którym raz albo dwa razy w miesiącu spotykamy się na weekend w Warszawie i tam dajemy upust swoim żądzom. Zgodził się od razu. We właściwy sobie sposób, oczywiście – cały czas się śmiejąc. Nie przeszkadzało mi to ani nie obrażało. Wiedziałam, że po prostu takie ma podejście do życia i podobało mi się to. Jego luz i poczucie humoru w pewnym sensie gwarantowały, że się nie zakocha, a nasza przygoda nie skończy się jak tani romans. Jakimś łzawym utworzeniem pary, a potem gorzkim i dramatycznym rozstaniem. I rzeczywiście przez długi czas nic tego nie zapowiadało. Zjeżdżaliśmy do stolicy dwa razy w miesiącu. Chodziliśmy wtedy na kolacje, do kina i jakieś spacery po mieście. I owszem, było to przyjemne, ale mnie najbardziej podobał się seks. W tamtym czasie ani przez chwilę nie pomyślałam o nim jako o potencjalnym partnerze. On chyba też nie wiązał wtedy ze mną żadnych planów. Może dlatego, że w trakcie naszych spotkań ujawniały się nasze „starokawalerskie” i „staropanieńskie” przyzwyczajenia, z których na dłuższą metę trudno jest zrezygnować, a które bywały mocno irytujące. Ja na przykład nie znosiłam spać przy podniesionych roletach, on natomiast nienawidził zupełnej ciemności. On wszędzie lubił jeździć samochodem, a ja od dzieciństwa byłam przyzwyczajona do codziennej porcji ruchu. Poza tym wkurzało mnie jego zgrzytanie zębami przez sen i za wszelką cenę starałam się o tym zapomnieć przed porannym seksem, żeby wejść w nastrój. On z kolei wyznał mi kiedyś, że ma wstręt do długich włosów, które zostawiam po każdym szczotkowaniu w łazience. Muszę przyznać, że te nasze przyzwyczajenia, mimo zaledwie czterech dni w miesiącu spędzanych razem, były na tyle denerwujące i kłopotliwe, że trudno byłoby nam chyba wytrzymać ze sobą dłużej. Tak przynajmniej oboje myśleliśmy. Przez pół roku spotykaliśmy się, kochaliśmy, śmialiśmy i na każdym kroku podkreślaliśmy, że to nam w zupełności wystarcza i więcej byłoby prawdziwą udręką. Jednak po jakimś czasie Robert zaczął do mnie dzwonić na pogaduchy. Czasem wieczorem, a czasem nawet wtedy, jak byłam w pracy. Na początku wystraszyłam się, że się zakochał, ale rozmowy były na tyle niezobowiązujące i przyjacielskie, że ten lęk szybko mi przeszedł. Rozmawialiśmy więc między spotkaniami i już właściwie zdążyłam się do tego przyzwyczaić, kiedy stało się coś dziwnego. Coś, czego się po nim w ogóle nie spodziewałam… Któregoś dnia zadzwonił. – Ewa, masz chwilę? – spytał. – No teraz nie za bardzo, pracuję. – A nie możesz przerwać? Coś mi siedzi na wątrobie. Musimy pogadać. Zdziwiłam się i trochę wystraszyłam, dlatego poszłam do pustej sali konferencyjnej i do niego oddzwoniłam. – Ewa, ja cię strasznie przepraszam, ale najprościej, jak się da, to chciałem ci powiedzieć, że nie będziemy mogli się spotykać… – bardziej niż tym, co powiedział, byłam zdziwiona tym, jak to powiedział. W ogóle nie był sobą – nie żartował, nie śmiał się. Właściwie łamał mu się głos. – Dobrze, rozumiem. Przecież nie umawialiśmy się na określony czas – odparłam. – No tak. Jasne. Wiesz, poznałem kogoś i chciałbym spróbować. Wiem, co pomyślisz, ale ja mam wrażenie, że warto… – Co komu pasuje… – warknęłam, bo jakoś nie mogłam się powstrzymać. – To co? Do zobaczenia? – No chyba raczej już nie – mruknęłam obrażona i tak właśnie się rozstaliśmy. Musiał usłyszeć w moim głosie żal A ja musiałam przyznać sama przed sobą, że byłam zła. Po chwili próbowałam sobie jakoś wytłumaczyć powód mojej złości. „Denerwuję się, bo teraz będę musiała sobie znaleźć nowego… partnera” – myślałam. Nagle zdałam sobie sprawę, że do tej pory nie wiedziałam, jak Roberta nazwać. Nie powiedziałam sobie, kim dla mnie był. Czy tylko facetem od seksu? A może stał się też przyjacielem i dlatego trochę mnie dotknęło to, że nie będziemy mogli się spotykać?… Siedziałam w sali konferencyjnej, rozmyślałam, aż z rozmyślań wyrwał mnie telefon. To on. Dzwonił jeszcze raz. – Ewa, bo ja muszę ci się przyznać jeszcze do jednej rzeczy. Ja z tą kobietą spotykam się już od dwóch miesięcy… – To znaczy… – jęknęłam. – Spotykałem się z nią i z tobą jednocześnie. Przepraszam, jeśli… Rozłączyłam się szybko, bo teraz to mnie naprawdę zabolało. Zdałam sobie sprawę, że mimo tych wszystkich głupich zasad, mimo że trzymaliśmy się na dystans, to ja znowu wpakowałam się w jakąś dziecinadę. Niby byłam już kobietą czterdziestoletnią, a nie tamtą naiwną, młodą dziewczyną, która tak pochopnie wyszła za mąż, a jednak znów oddałam serce facetowi… Przecież na te telefony i spotkania z nim czekałam jak idiotka. Co z tego, że się do tego nie przyznawałam? Czy to cokolwiek zmieniało? Znów się dałam wykiwać. Tak mnie to wściekło, że strzeliłam papierami o blat biurka, wyszłam z firmy i skierowałam się prosto do baru. Musiałam się napić, a poza tym chciałam szybko znaleźć sobie kogoś na noc. Doszłam jednak do wniosku, że to wyglądałoby jak jakaś głupkowata zemsta. Dalszy ciąg tej dziecinady. Więc do domu wróciłam sama. Kolejne dni nie należały do najprzyjemniejszych. Cała ta sprawa wytrąciła mnie z równowagi. Czułam się źle, bo po pierwsze, dałam się w to wciągnąć, chociaż myślałam, że jestem już mądrzejsza, a po drugie, towarzyszyło mi poczucie straty. No cóż. Zdarza się nawet czterdziestolatkom. Nie należę do osób, które długo wszystko rozpamiętują, więc zebrałam się do kupy. Minęły dwa miesiące. O tej całej sprawie starałam się nie myśleć i czasem nawet mi to wychodziło. Po prostu żyłam dalej. W tamten piątkowy wieczór wyszłam z pracy pogodna i zadowolona, bo szykował mi się weekend w górach ze znajomymi. Moje myśli zajęte były snuciem planów, więc na początku nawet nie zauważyłam Roberta, który na mój widok wstał z ławki. Dostrzegłam go dopiero, gdy podszedł do mnie z bukietem kwiatów i zażartował: – Miałem nadzieję, że nie pokażesz lwiej zmarszczki, ale niestety się zawiodłem… Chyba nie będzie mi łatwo, co? – To zależy, czego chcesz – odparłam, gorączkowo zastanawiając się, jak powinnam się teraz zachować i co powiedzieć. – Czego chcę? Powrotu do układu… „No nie, co za bezczelny typ!” – przebiegło mi przez głowę, ale wydukałam tylko: – Chyba żartujesz… – Daj mi dokończyć! Chcę powrotu do układu, ale… w rozszerzonej wersji. – Nie rozumiem – burknęłam. – Chodź na kawę. Chcę pogadać. Skinęłam głową. Myślałam, że będzie się kajał, przepraszał mnie i w ogóle urządzi spektakl, ale on wyłożył sprawę w rzeczowy sposób. Podobno spotkania ze mną rozbudziły w nim potrzebę bliskości. Tak mu się przynajmniej wydawało. A ponieważ ja deklarowałam od początku, że żadne ckliwe układy mnie nie interesują, to po prostu próbował sobie kogoś znaleźć. – I to była ta dziewczyna? – zapytałam. – Nie jedna. Cztery – uśmiechnął się. – Co takiego!? – oburzyłam się. – Tak. Szukałem tej właściwej. Ale nie przejmuj się. Z żadną nie spałem. – Jak mam ci uwierzyć? – A po co miałbym kłamać? – Żeby znów się ze mną przespać. – Przecież o to ci chodziło! – Ale… – jęknęłam. – Nie tylko o to chodzi – przerwał mi. – Ja chcę… Chcę z tobą być. Myślałam, że padnę po tym wyznaniu W głębi duszy właśnie tego się spodziewałam, tego oczekiwałam, a mimo to jego słowa przyprawiły mnie o szybsze bicie serca. Robert powiedział mi jeszcze, że to, co uznał za potrzebę bliskości, było tak naprawdę uczuciem do mnie. Nie powiedział jakim uczuciem, ale się zorientowałam. W końcu czułam to samo, prawda? On mówił, a ja siedziałam i nie mogłam się zdecydować, czego właściwie chcę. W jednej chwili pragnęłam go cynicznie wykorzystać, zabrać na ten jeden, ostatni numer do hotelu, a potem porzucić… Lecz zaraz potem oczami wyobraźni widziałam sceny ze szczęśliwego życia we dwoje. I wtedy nagle zrozumiałam, że przez ponad 15 lat robiłam ze swojego życia głupi teatrzyk. Grałam. Oszukiwałam samą siebie. Wmawiałam sobie, że jestem silną, niezależną kobietą sukcesu i nie potrzebuję mężczyzn do niczego innego poza seksem. To dopiero była dziecinada! Zostałam skrzywdzona, to prawda. Ale potem tak bardzo chciałam uciec od tego, co ludzkie i związane z miłością, że popadłam w przesadę. I jej konsekwencją była ta rozmowa. Musiałam to przerwać. – Robert, Robert, stop. Przestań na chwilę mówić – powstrzymałam go gestem dłoni. – Dość tej błazenady. Oboje byliśmy głupsi niż licealiści. Zaczynamy od nowa, ale po bożemu. Zaproś mnie na randkę. Ja się zgodzę, pójdziemy, pogadamy, na dobranoc pocałujesz mnie w policzek, kolejnym razem w usta, a do łóżka pójdziemy najwcześniej za miesiąc. Jak się wszystko ułoży, to za rok poprosisz mnie o rękę, a za dwa weźmiemy ślub. Może tak być? – Oczywiście – przytaknął gorliwie. Zaprosił mnie na kolację i pocałował w policzek. Ale potem poszło już nieco szybciej. Na drugiej randce wylądowaliśmy w łóżku, o rękę poprosił mnie po trzech miesiącach. Od razu zaczęliśmy się starać o dziecko. Dziś mija rok od naszego ślubu, a ja czekam na niego w domu z testem ciążowym. Ma wynik pozytywny! Czytaj także:„Jadę na pierwsze wakacje ze swoim facetem i wstydzę się włożyć bikini. Nienawidzę swojego ciała”„Mój syn należy do społeczności LGBT. Przestańcie mówić mi, że nie jest człowiekiem”„Koledzy mojego faceta śmieją się, że jestem gruba i brzydka”